piątek, 18 marca 2011

Och, zaiste.

Choć dzisiejszy dzień ogólnie był z tyłka wzięty, muszę powiedzieć, że końcówka jest optymistyczna i nie chodzi nawet o ten prosty i oczywisty fakt, że piekę ciasteczka maślane.
Przypomniało mi się bowiem coś ciekawszego, co odmieniło moje spojrzenie na komercję. Otóż, po latach załamań i rozwodzenia się (ujmijmy wszystko w klamrę monologów wewnętrznych, kto by tego słuchał) nad przeciętnymi staraniami polskich agencji reklamowych o względy klienta, moje modlitwy zostały wysłuchane. Co dość zabawne, zbawienie przyszło ze zgoła nieoczekiwanej strony.
Otóż reklamy kosmetyków/żeli pod prysznic/szamponów/perfum/blabla. Zazwyczaj reprezentują one jeden, ponętny schemat - piękne panie o ulepszonych komputerowo twarzach spoglądają tajemniczo na kamerę lub w dal, układając usta niezwykle namiętnie a sylwetki prowokacyjnie, oczywiście z dobrze widoczną szminką, tuszem czy czymkolwiek. Jednocześnie w tle leci nastrajająca muzyka a jakaś równie zapewne piękna jak te modelki pani przedstawia jak piękne to jest. Jeśli mamy chwyt na stylistę, wtedy jest mężczyzna. No i w związku z tym właśnie głosem trwała ma bolączka (jedna z), dotycząca niedbałości w polskiej reklamie.
Wśród tych pięknych modelek mówiących całym ciałem "oszukuj się bo warto" polska pani lektorka brzmiała niczym diesel 1.8 na wystawie aut sportowych. Nie wspominając o absolutnym braku satysfakcjonującego jakże kusicielstwa, jej głos był szorstki albo przepełniony jakąś niezwiązaną radością i entuzjazmem. To ujmowało reklamom wiele animuszu i jestem pewna, że skutecznie odciągało męską część widowni.
Ale niedawno do mych uszu doszedł wreszcie słodki dźwięk zapłaty za krzywdy. Polska agencja tłumacząca reklamę Loreal uczyniła wreszcie ten krok do przodu i mój sen się ziścił. Jakaż była moja euforia, gdy usłyszałam ponętny, przyciszony kobiecy półszept, który samą swą intonacją wyznaczał przesłanie wykraczające dalece poza coś tak prozaicznego jak szampon do włosów i odżywka wzmacniająca. Eureka! Oczywiście, nie mogę powiedzieć, że był idealny, w porównaniu z angielskimi, delikatnymi kusicielkami ta polska była nieco szorstka i przypuszczalnie tuż przed nagraniem wypaliła sobie papierosa. Jak sądzę, nie był to jednak ten z Męskich. Uff. Jest nadzieja!

Oczywiście, inna zupełnie rzecz w tym, że wytykamy tu problem innej natury. Czy ktoś zauważył, że telewizja pełna jest erotyki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz